-Aaaaaa.... Ja Cię kocham normalnie!!!-wykrzyknęła Kate- Ale co ja mam wziąć..hmm...jaką sukienkę? Turkusową, a może zieloną...nie, nie może lepiej różową?
-Ejjj...Proszę bądź ciszej bo łeb mi pęka. Wyjeżdżamy w poniedziałek, a dzisiaj mamy...
-Tak Meg, kochanie dziś jest piątek, więc lepiej żebyśmy się zaczęły pakować, a wiesz co to oznacza?...-powiedziała Kate.
Popatrzyłam na Kate, jej głupi uśmieszek mówił mi o wiele za dużo. Odwzajemniłam uśmiech i równo krzyknęłyśmy chyba na całe
osiedle...JUTRO SHOPPING!!!
Spałam sobie smacznie i miałam piękny sen. W momencie gdy mój książe miał mnie pocałować poczułam tępy ból. Moim pierwszym odruchem było wyrzucenie pięści do przodu, po chwili usłyszałam sykniecie Kate...
-O ku**a mać Ty jesteś nienormalna!
-Ja?! Nienormalna?! A kto mnie szarpie za ramiona i nie daje spać?-musiałam się trochę na niej wyżyć za tą pobudkę.
-No dobra masz rację, zasłużyłam sobie na to. Ale takim ciosem to byś konia powaliła.
-Konia powiadasz?...hmmm...To czemu Ty jeszcze żyjesz?-odgryzłam się znowu.
-Ha ha ha...bardzo zabawne, a teraz zbieraj wreszcie ten swój zacny tyłeczek i ubieraj się bo czas na zakupy...za pięć minut widzę Cię na dole.-"rozkazała" po czym wyszła zostawiając mnie samą.
Szybko się ubrałam (rurki, luźny podkoszulek, kurtka dżinsowa, kujonki, adidasy). Poszłam umyć zęby, pomalowałam się, włosy ułożyłam w "artystyczny nieład". Zeszłam na dół i zobaczyłam Kate robiącą mi śniadanie.
-Boże...co Ci się stało? Masz dzień dobroci dla mnie czy co?-zdziwiłam się.
-Myszko ten dzień dobroci dla Ciebie nazwałam dniem dobroci dla zwierząt.-Kate jak zwykle musiała odpowiedzieć na moją zaczepkę.
-No naprawdę takie to zabawne jak Twoja twarz o poranku...-odparłam-A tak na serio to co Ci się stało?
-No nic, po prostu cieszę się, że moge z Tobą jechać.-Gdy to powiedziała aż ciepło mi się na sercu zrobiło.
Szybko zjadłam śniadanie i pojechałyśmy do galerii. Gdy tylko weszłyśmy do mojego ulubionego sklepu...CROPPA...od razu zaczęłam rozglądać się za nowymi full capami.
-O nie! Nie zgadzam się na kolejnego full capa! Masz ich już chyba tysiące!-wykrzyknęła Kate.
-Tak dokładnie to mam 500 i nie zaszkodzi jak będę miała 501!
-Wiesz, że nie mam nic do Twojego stylu i wiesz, że go uwielbiam, ale zacznij się ubierać seksowniej. Jedziemy do Londynu i musimy tam kogoś poderwać, a w tym stroju jedyne kogo możesz poderwać to kierowca autobusu.-powiedziała Kate z poważną miną.
-Nie chcę zmieniać swojego stylu dla jakiś frajerów. Jeśli chłopak nie będzie akceptował mojego wyglądu to trudno...
Oczy Kate wyszły jej z orbit, a ja automatycznie zaczęłam się śmiać.
-Cieszę się, że się zgadzasz ze mną-odparłam ze śmiechem po czym zaczęłam mówić do mojego full capa:-Moje kochanie, mamusia weźmie Cię niebawem na wycieczkę.
Kate jeszcze bardziej wyłupiła swoje oczy i tym razem to ona zaczęła śmiać się ze mnie. Zwiedziłyśmy jeszcze parę innych sklepów, ja tradycyjnie kupiłam parę T-shirtów, spodnie, jakieś sweterki, na które nalegała Kate, buty i różne inne "duperele", a moja przyjaciółka nakupowała tonę sukienek jakby na jakieś przyjęcie szła. Pod koniec zjadłyśmy coś i wróciłyśmy do swoich domów.
Weszłam do pokoju, rzuciłam zakupy w kąt i położyłam się na łóżku, oczy same mi się zamykały, ale usłyszałam dźwięk przychodzącego smsa.
,,Wiesz, że chcę polecieć z tobą w poniedziałek, ale niestety dolecę tam później...z kilkudniowym opóźnieniem. Mama jedzie w delegację na 3 dni, a moja siostra ma grypę i nie może zostać sama w domu. Mam nadzieję, że się nie gniewasz. Kate."
Wiedziałam, że muszę pogadać z Kate, ale nie miałam już na to siły. Doszłam do wniosku, że jutro z nią porozmawiam...Minutę później już spałam.
Obudziłam się o 8.00, przypomniałam sobie o smsie od Kate, jeszcze raz go przeczytałam i postanowiłam do niej zadzwonić. Wybrałam numer, po kilku sygnałach odebrała:
-Halo?
-Hej mogę przyjść zaraz do Ciebie?-zapytałam
-Pewnie, tylko daj mi chwilę na ogarnięcie się.-odpowiedziała
-Ok, w takim razie widzimy się za pół godziny.
Po rozmowie telefonicznej wstałam z łóżka, poszłam się wykąpać, zjeść coś, ubrać się. Po 20 minutach byłam gotowa. Wychodząc z mieszkania
spotkałam matkę, powiedziałam jej tylko, że idę coś załatwić i nie wiem kiedy wrócę, po czym popędziłam do Kate.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
wiem, ze mial byc juz dawno ale ta szkola mnie wykonczy kiedys...;/
dedyk dla wszystkich ktorzy czekali ;)